Piękny i słoneczny koniec maja zachęcił nas do wykorzystania sprzyjającej aury na kolejną dawkę wspinania, tym razem weekendową. Nasz świeżo ukonstytuowany damski zespół dwójkowy trzeba było wreszcie sprawdzić w samodzielnym działaniu. Na tapetę poszła zatem osławiona, a dla nas jeszcze nie znana Jura Północna, a dokładniej okolice Podlesic i Mirowa.

Meta
Jako bazę wypadową obrałyśmy pięknie położony kompleks Małe Dolomity w Hucisku. Doskonale położone w samym „zagłębiu wspinaczkowym” miejsce dla wspinaczy, rodzin z dziećmi, miłośników camperów i przyczep kempingowych oraz biwakowania. Miejsce spokojne, z dobrym zapleczem sanitarnym, kuchnią, wiatami, w których można zjeść śniadanie czy kolację. Jest także wydzielone miejsce na ognisko i grilla, plac zabaw przy części z pensjonatem oraz dobrze zaopatrzony sklep górsko-wspinaczkowy (dobre ceny i przesympatyczna obsługa). Warto zapamiętać, a szczegóły tutaj.
Ciekawostka: to w Małych Dolomitach rozpoczęłam swoją biegową „karierę” stając w szranki Jur(a)run obok samego Simone Moro. Impreza jest cykliczna i prócz biegu odbywają się spotkania górskie z prelekcjami, warsztaty wspinania dla dzieci i dorosłych itp.
Wspinanie dzień pierwszy
W sobotę wybrałyśmy Brzuch Buddy, na Górze Kołoczek, koło Podlesic. Aby dojść do skały należy zostawić auto na parkingu przy Centrum Informacji Turystycznej, przy wejściu do Rezerwatu Góry Zborów, w Podlesicach i ruszyć czarnym szlakiem w stronę Jaskini Głębokiej. Idziemy czarnym szlakiem do końca, aż połączy się ze szlakami: zielonym i czerwonym. Tutaj, tuż przy charakterystycznie wygiętej brzozie z koszem na śmieci, odbijamy ze szlaku na lewo w leśną ścieżką i dochodzimy do skały.
Mamy do wyboru w sumie 10 dróg, o wycenie od III do VI.1+ i jedną tradową II-kę w kominie.

Zrobiłyśmy w sumie 5 dróg o wycenach od IV do V-, tak aby każda mogła każdą prowadzić. Jedną III-kę zrobiłyśmy tylko po to, żeby poćwiczyć asekurację z góry oraz zjazdy.

Kilka godzin bardzo sympatycznego i lajtowego wspinania.
Podsumowanie: łatwy dojazd, duży parking z toaletami, 10 min łatwego dojścia pod skałę, wystawa południowo-zachodnia (słońce operuje głównie na górze, przy stanowiskach, na dole dzięki drzewom panuje przyjemny chłód i cień), skała nadaje się doskonale dla początkujących i na rodzinne pobyty w skałach (jest gdzie się pomieścić, przejść z pociechą, gdy rodzice się wspinają), wysokość 10-12m, 9 dróg, bardzo dobrze obitych i równie dobrze utrzymanych (jedynie najprostsze są nieco zarośnięte) plus jeden trad.
Szama i zakupy
Jak na mekkę wspinaczy przystało w okolicy są co najmniej 2 dobrze zaopatrzone sklepy ze sprzętem i ciuchami (przynajmniej nam tyle udało się znaleźć:)). Kolorowy zawrót głowy. Jeden na pewno znajduje się w Hucisku, a drugi przy Trafo Base Camp w Podlesicach. Tutaj też znajduje się sympatyczna, klimatyczna i niedroga knajpa z dobrym i krzepiącym jedzeniem, także w wersji wege. Pełno ludzi, 100% wspinaczy, do tego dzieci, psy i bardzo fajna, luźna atmosfera. Czegóż chcieć więcej po całym dniu w skałach.

Wspinanie dzień drugi
W niedzielę, w nieco powiększonym (o zespół męski) składzie pojechaliśmy do pobliskiego Mirowa. Czasu nie mamy zbyt wiele.
Samochody zostawiliśmy na dużym, darmowym parkingu pod zamkiem.
UWAGA! Zanim wybierzecie się w skały należy podjechać 2 uliczki dalej i wpisać się u Sołtysa, gdyż teren wspinaczkowy jest udostępniony, ale prywatny!
Do działania wybraliśmy Turnię Kukuczki i Szafę. Turnia jest największą w tej okolicy skałą, więc dość łatwo ją odnaleźć. Z parkingu ruszamy w stronę zamku i idziemy czerwonym szlakiem kawałek, do momentu, gdy się rozwidla. Tutaj odbijamy lekko w dół na lewo, ścieżką, tak aby wejść pod skały. Za kilka minut jesteśmy na miejscu. Na ścianie, jak i pod nią spory ruch. Wybieramy drogi na końcu Turni i na samej pobliskiej Szafie.
Wbijamy najpierw w trzeci sektor na IV-kową Działkę dla każdego. Zwyczajowo każda prowadzi. Następnie walczymy z Tequilą i śledzikiem – VI+, której ja się poddaję, a koleżanka opcją lekko na lewo za V+, dochodzi do końca.
Jako ostatnią robimy Rum z colą, za V+. Po małej walce przy „dziurze” osiągam cel, koleżanka tym razem się poddaje.
Podsumowanie: łatwy dojazd i krótkie dojście ok. 10 min., wielki, darmowy parking, 37 fajnie obitych, dobrze utrzymanych, urozmaiconych i długich dróg o trudnościach od IV do VI.5+, wysokość skały do 25 m, sporo miejsca na rozłożenie betów i dla „publiczności”;), wystawa zróżnicowana, spora część pozostaje długi czas w cieniu, obok także Studnisko.
Do tego okolica oferuje fantastyczne trasy spacerowe i biegowe w terenie. Tylko korzystać:)