Styczeń okazał się łaskawy dla narciarzy. Posypało na tyle dobrze, że z kopyta ruszyły wyciągi i stacje narciarskie. Suto obdarzyło też Tatry, ale szybki przyrost pokrywy śnieżnej skończył się oczekiwaną i logiczną lawinową 4. Stoki i żleby straszyły nieco, a pokrywa potrzebowała czasu na ustabilizowanie się. Cóż zatem można było zrobić innego jak uciec w lasy i bezpieczniejsze niższe góry. Ja wybrałam Gorce.
Nieoczekiwanie z jednodniowej tury zrobiła się dwudniowa, pełna wrażeń i doskonałych nastrojów wyrypa po gorczanskich lasach. Sama radość. Kupa śniegu, bezpiecznie, pogodnie.
Wyruszyłyśmy dziarsko ok. 9:00 że Szczawy-Łuszczki. Powoli zyskiwałyśmy wysokość. Otaczały nas iście bajkowe krajobrazy. Puszyste czapki śnieżne na drzewach, ledwo przetarte szlaki, ale też niestety sporo połamanych drzew, które nie wytrzymały starcia z nagłym atakiem zimy. Najpierw szlysmy szlakiem czarnym, który na pięknej Nowej Polanie przechodził w kolor niebieski, którym kontynuowałyśmy już do szczytu. Miejscami śnieg był tak wysoki, że prawie sięgał znaków. Nas to jednak nie zrażało. Pięłyśmy się śmiało w górę i przystawałyśmy na robienie zdjęć.

Jakież to uczucie jeśli widzisz wielką polanę zupełnie nietknietą ludzką stopą, a w tle Tatry jak na dłoni…? Tak przywitała nas Polana Świnkówka, na chwilę przed szczytem Gorca Kamienickiego.

Stąd już błyskawicznie przeszłyśmy na polany gorcowskie i dalej na szczyt, pod wieżę widokową. Ta przywitała nas iście bajecznymi widokami, cała pokryta warstwą lodu i śniegu. Na szczycie tylko kilka osób, w tym paru skiturowcow.

Posiliłyśmy się i przepięłyśmy do zjazdu. Pierwsza jego część była dziką przyjemnością. Gruba warstwa puchu i rzadki las, freeridowa bajka;)
Dalej szczytem i w dół czerwonym szlakiem jak na Zasadne, przez cudownie puszyste polany. Następnie odbiłyśmy na dużym rozwidleniu w lewo w szeroki leśny dukt. Nim kontynuowałyśmy zjazd, poza szlakiem, aż do Polany Nowej, gdzie drogą wzdłuż szlaku czarnego dojechałyśmy do Szczawy. To był piękny dzień!!
Całość zajęła nam ok. 7 h, nie śpieszac się i robiąc masę zdjęć po drodze 🙂 pokonałyśmy około 630 m przewyższenia na + i na –
No tak „zarazliwie pięknie” odpisałaś te
tę wyprawę, że aż Ci zazdroszczę.
PolubieniePolubienie